Co może zmienić wychowawca?
Artykuł niniejszy jest próbą podzielenia się z kolegami i wychowawcami moimi przemyśleniami na temat roli wychowawcy klasy w rozpoznawaniu oraz przeciwdziałaniu coraz powszechniej występującej wśród młodzieży chorobie - anoreksji. Wydaje się, że nie poświęcamy jej dostatecznej uwagi, gdyż nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak jest poważna. Tymczasem statystyki medyczne mówią, że spośród każdych dziesięciu osób chorych na anoreksję jedna umrze. Jest to kolosalny odsetek ofiar śmiertelnych, zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę, że chorują głównie osoby młode, nastolatki lub dwudziestoparolatki. Wielu spośród nauczycieli czytających powyższy tekst powie zapewne: No tak. Statystyki są okrutne, ale ja mam do dyspozycji tylko godzinę (lub pół godziny) wychowawczej tygodniowo. To zbyt mało, aby móc cokolwiek zrobić. I jest w tym sporo racji: limit godzin wychowawczych jest żenująco skąpy. Ale to nie zwalnia od obowiązku dbania o swoją klasę również od tej pozalekcyjnej strony. Tym bardziej, że spotykamy się z młodzieżą nie tylko na lekcjach wychowawczych. W każdym wypadku trzeba być bacznym obserwatorem, bo anoreksja jest chorobą, którą w początkowej fazie trudno zauważyć. A może nie tyle trudno zauważyć, co łatwo pomylić z -skądinąd bardzo mile widzianym - dbaniem o siebie pod względem prowadzonego trybu życia, a zwłaszcza diety, jaką się stosuje. Stąd trudność: przecież 90% nastolatek, również naszych uczennic, nieustannie stosuje jakąś "cudowną dietę", która ma pomóc w osiągnięciu wymarzonej figury. I ogromna większość z nich, osiągnąwszy swój cel lub nie, anorektyczkami nie zostanie. [1] Jednak są sygnały, które mogą wskazać, że cienka granica bardzo umownej "normy" została przekroczona. Trudności w koncentracji i wynikające z nich kłopoty szkolne, stosunkowo nagła zmiana stylu bycia izolacja od otoczenia, zmiana sposobu ubierania na taki, by nie było widać zarysu sylwetki, konturu ciała (mówiąc prosto "za duże i workowate" rzeczy) powinny nam dać do myślenia. Mogą wskazywać na to, że dzieje się coś naprawdę niedobrego. Może potrzeba kogoś, kto zauważy ,że coś się dzieje, i da impuls do zmiany groźnej sytuacji. Na tyle szybko, żeby nie było za późno.
Mgr Danuta Olszewska
[1] świadomie skupiam się w artykule na dziewczętach, gdyż to głównie one chorują na anoreksję. Presja społeczna, dotycząca wyglądu i szczupłej sylwetki, jest w wypadku dziewcząt i kobiet znacznie silniejsza, niż to ma miejsce u "płci brzydszej".
|